poniedziałek, 4 czerwca 2018

Zgubić się, by się odnaleźć.


Lubię wytrawne wino, podobnie jak uwielbiam wytrawne podróżowanie, i niebanalne miejsca wycieczek. Nie przepadam za winem słodkim, podobnie jak odrzucają mnie cukierkowe miasta, bogate dzielnice, suto zastawione stoły modnych knajp. 
Miłośnik słodkich win, tylko skrzywi się, czując cierpki mocno wytrawny smak w ustach. Podobnie postąpi ten od win wytrawnych czując słodki aromat. Można jeszcze pójść na kompromis, wybrać coś półsłodkiego, ale pełnej satysfakcji nie odczuje nikt. 

Czuję, że coś się za chwile urwie. Nie wiem. Koło się urwie, czy po raz kolejny zgubię wydech. Kiedyś sobie sprawie terenówkę. Jedno z moich wielkich niezrealizowanych marzeń! Tymczasem drogę z Jaślisk do Lipowca pokonuję z zawrotną prędkością, momentami dając upust fantazji, i przekraczając 10 km/h. Co jest takiego niezwykłego w tym Lipowcu? Na pewno liczba stałych mieszkańców! Oficjalnie zameldowane są 3 osoby! W roku 1880 stałych mieszkańców było 580... Później to już pasmo nieszczęść. Najpierw front wschodni pierwszej Wojny Światowej spustoszył te tereny. Gdy już wróciła względna "normalność", wycofujący się Niemcy podczas II WŚ zniszczyli ponad 60 zabudowań wioski... Mieszkańcy po nachalnej agitacji Radzieckiej Komisji Przesiedleńczej wyjechali na wschód... Dzieła dopełniła sotnia Hrynia, paląc to, co się ostało. Lipowiec przestał istnieć. Odrodził się już jako Państwowe Gospodarstwo Rolne, życie na moment jeszcze wróciło. Ale już był to sztuczny twór. PGR upadł.  

Opuszczone zabudowania PGRu w Lipowcu.   

Człapie sam prze tą opuszczoną dolinę. Czuję tylko krople potu na skroni. Co chwila zdejmuje kapelusz, przecieram czoło, słońce praży niesamowicie. Tylko ten las. Ten las nie jest jak każdy inny. I ta dolina też nie. Drzewa gęsto pokrywają szczyty, ale dno doliny jest z nich zupełnie ogołocone, pokryte bujną łąką. Już się domyślasz? 
To nie przypadek. Kiedyś tam gdzie teraz rośnie trawa, stały domy. Dolina została wykarczowana, by móc zbudować zagrody, oraz pozyskać tereny uprawne. Teraz gdy to co materialne przeminęło, tylko granica lasu jest wyznacznikiem życia które niegdyś tu tętniło.  
Tutaj też możemy odnaleźć ślady Andrzeja Stasiuka! Czy ten znak jest na cześć jego książki "Jadąc do Babadag"? Tak mniemam! :) 
I gdy już tak bardzo się gubisz. Odpływasz daleko od biegnącego świata, idziesz niemal schematycznie przed siebie... nagle, słychać znajome górskie przywitanie! CZEŚĆ! Tak oto na mojej drodze pojawia się Iza i Tomek! szalenie sympatyczna para! Wędrujemy w tym samym kierunku, szukamy tego samego - świętego spokoju! Gawędziło nam się wybornie! O Łemkach, o górach, o historii, pasji, odkrywaniu takich miejsc ja to! Iza wędrowała szlakiem Świętego Jakuba, Tomek ma taką podróż odbyć niebawem. Jeśli to czytacie, to wiedzcie, że trzymam mocno kciuki! 
Tymczasem rozstajemy się na granicy Polsko - Słowackiej. Nie idę dalej. Powoli zawracam, chcę jeszcze nacieszyć się dzikością tego miejsca. Tak oto zatrzymuję się w wiosce Czeremcha...
Jej historia bliźniaczo spaja się z losami Lipowca. Niszczona podczas obydwu wojen, wysiedlona...
"Graniczny" krzyż. 

Kto oglądał  "Wino Truskawkowe" ten wie, gdzie jeszcze można poczuć Czeremchowy klimat! 
Wracam powoli, odnajduję się. Niema nic bardziej wytrawnego, niż Beskid Niski. uwielbiam te miejsca, bo nic nie jest podane na tacy. Kiedy chcesz zrozumieć ich piękno, musisz wpierw dać coś od siebie. Już sam fakt, przybycia do takiego miejsca jak Lipowiec, świadczy o sporej fantazji!

Lubię wytrawne wino. Jest cierpkie, czasami kwaśne. Jednak kiedy się skupisz, poczujesz jego potężny aromat, kompozycję dymu, czerwonych owoców, tanin. Wszystko zależy od szczepu, winnicy, gleby, beczki. Lubię wytrawne wino, bo nie jest banalne i proste!