sobota, 31 marca 2018

Nowy kierunek

Strasznie zimno. W dodatku wiatr potęguję odczucie chłodu. Ściągam rękawiczkę tylko na chwilę. Pod kurtką, w kieszeni na sercu schowaną mam niewielką busole, w ciemnozielonym kolorze. Wyciągam ją, otwieram wieczko. Igła delikatnie się kręci, jeszcze nie wie jaki kierunek wskazać. Kładę kompas w rogu mapy. Określam kierunek marszu. 

Z geografii znamy cztery podstawowe kierunki geograficzne. Nawet jeśli nie potrafimy ich odpowiednio użyć, to na "chłopski rozum" możemy wędrować palcem po mapie, w cztery podstawowe strony świata. Tak naprawdę bardzo uproszczając. Możemy też spojrzeć w niebo, dostrzec przelatujący samolot. Człowiek jednak własnymi siłami nie dostanie się w przestworza. Nie mamy skrzydeł. 

Jest bardzo późno, chyba już po północy. Omijamy autostradę, żeby uniknąć bramek. To już Śląsk. Totalnie nie wiem gdzie jestem. Miejscowość nazywa się chyba Lędziny. Irek zna te tereny dużo lepiej. Droga tak wąska, że jeden samochód ledwo się na niej mieści. Wyminięcie rowerzysty było by problemem. Pnie się dość mocno w górę. Szczyt. Kościół. Zastygam. 

Czarne złoto, wungiel, czy też węgiel. Kopalnie, huty, cegielnie, przemysł ciężki. Silesia, zlepek tak wielu różnych miast, tak naprawdę jeden wspólny organizm. Setki bloków, zurbanizowany krajobraz połączony z wszechobecną zielenią. Ulice, aleje, torowiska, niczym żyły i aorty jednego ciała. Chcesz odnaleźć serce? Ono jest. Potężne, ponadczasowe, tak piękne, że wielu oddało dla niego swoje życie... Musisz wpierw jednak odnaleźć do niego drogę. Kompas na nic się nie przyda. to nowy kierunek. Piąta Strona Świata jak rapował Miuosh. Jest tuż po Twoimi stopami. Musisz ruszyć pod ziemię...

Lędziny, już po północy. Stoję jak wryty. Odpalam papierosa. Pod moimi stopami bezkres świateł. Gdzie nie spojrzę, na horyzoncie malują się kominy. Tak charakterystyczne, bo podświetlone na czerwono. Jestem blisko serca. 

Pod stopami kamienie i ziemia, wymieszane z węglem. Tak naprawdę to nawet ta ziemia już przesiąkła czarną barwą. To hołda. Nie znam się za dobrze na kopalnianej rzeczywistości, jednak hałda/hołda , to taki odpad z urobku. Zbędna, nie nadająca się do niczego masa. Powstała podczas drążenia nowych tuneli/chodników. Powstała jako efekt uboczny oczyszczania wydobytego węgla - czarnego złota. Hołda.... to taka sztuczna góra... wiele tysięcy ton niepotrzebnej materii, składowane w pobliżu kopalni. Jeszcze jedna ważna cecha hołdy. Ona żyje! Rośnie! Płonie. Gaśnie. Wypuszcza z siebie kłęby dymu. Chłonie wodę, by na chwilę uspokoić swoją naturę. Ziemia wyrwana z podziemi. 

Piękno jest tak bardzo subiektywne. Każdy jeden człowiek mógłby je zdefiniować w inny sposób. Czy tak industrialny krajobraz może być piękny? Może. Spójrz na to z innej strony... Jak wielka musi być determinacja człowieka, by odkryć piątą stronę świata! By ruszyć w głąb ziemi. Jak wielka potrzebna jest wiedza, by wydrzeć ten schowany przed oczami skarb. 


Dla ilu ludzi kopalnie, elektrownie, węgiel stanowi tu całe życie? Dla ilu to rodzinna tradycja, gdzie górniczy mundur jest relikwią najświętszą? Ile rodzin z nienawiścią spogląda na każdy górniczy szyb? Bo mąż, ojciec zjechał pod ziemię ostatni raz, i już spod niej nie wrócił. Dla ilu ten industrial to sens życia? Dla ilu to pasja? Dla ilu to największa porażka? Dla jak wielu, to blizna? Kto dostrzega w tym piękno, a kto dymiące potwory?
Musisz zlepić te różne pytania w całość. Weź je ze sobą na szczyt hołdy, przemyśl je. Dostrzeżesz piękno tych miejsc.

To co skryte dla oczu jest najpiękniejsze. Szkiełko i oko nie pozwolą Ci dostrzec tych setek kilometrów tuneli, wydrążonych pod ziemią przez człowieka... Ale one tam są! Piąta strona świata.
KWK Kostuchna

W zasięgu ręki Kopalnia Węgla Kamiennego Kostuchna. Początek drogi serca. W dół. Masz ciepłą wodę w kranie? Na Twoim biurku stoi zapalona lampka? Bardzo prawdopodobne, że ktoś właśnie w tym miejscu ruszył w dół. Dla Ciebie. Czy wrócił? A może tym razem Ziemia upomniała się o zapłatę? Nie wiem...

niedziela, 25 marca 2018

Kolorowanie świata

Stało się! Nigdy w życiu bym siebie o to nie podejrzewał. Piszę pierwszy tekst na własnego bloga...
Założyłem go co prawda jakiś rok temu, równolegle z Facebookowym Fanpage'm o tej samej nazwie. Nie mniej jakoś trudno było mi zaakceptować, przekonać samego siebie do użycia pióra, tudzież klawiatury, w celu stworzenia pełnowymiarowego tekstu. 
Miejmy to więc za sobą już... 

Siedzę w przytulnej sądeckiej kawiarni, pachnie kawą, światło jest bardzo słabe. Kolory zdają się być ledwo wyraźne, przydławione, matowe... jest to jak najbardziej adekwatne!

U podnóży Hali Łabowskiej.

Trochę jak w życiu... Nasz świat zamknięty w ramach rytmu codziennego. Znam to doskonale! Jest jednak coś w życiu człowieka, co pozwala wyrwać się szponom rutyny. Coś, co pozwala dosłownie i w przenośni odfrunąć... Trzeba być tylko cierpliwym. Trzeba szukać. Trzeba sprawdzać. Trzeba być bardzo bardzo uważnym, jeśli chcemy odnaleźć pasję!

Próbuję teraz sięgnąć pamięcią jak to było w moim przypadku. Kiedy to właściwie się zaczęło... Kiedy góry, podróże, a w szczególności chęć odkrywania miejsc zapomnianych zdominowały moje myśli. Byłem zupełnie niedoświadczony, nie posiadałem niczego, co mogło by ułatwić moje wędrówki. Uczyłem się na własnych błędach. Ale zdobywałem coś najcenniejszego na świecie! Zdobywałem wiedzę... Trzy Korony w trampkach? Jasne! Idę! Drugi raz już takiego błędu nie popełniłem. Świat górskich wędrówek, bezkresnych lasów i rwących strumieni zaczął nabierać barw. Barw których nie byłem w stanie sobie wymarzyć, wyobrazić, poczuć...
Pojawiło się coś jeszcze... Po raz pierwszy w życiu poczułem głód poznawania. Najpierw delikatny głód kolejnej wycieczki, gdziekolwiek. Później chciałem zdobyć kolejny upatrzony szczyt, kolejne pasmo górskie. Zobaczyłem coś latem? No to trzeba to powtórzyć zimą! I wiosną, i jesienią!
Mało?
To trzeba wybrać się tam na noc! Pokolorować świat wschodem i zachodem słońca! Wciąż więcej i więcej!
Serce targało wciąż przed siebie chociaż świat nie raz chciał zdławić mój zapał. Było już jednak na to za późno. Przepadłem. Poznawałem dokładnie historię odwiedzanych miejsc. Poznaję ją po dziś dzień, co chwila wytrzeszczając oczy zaskoczony nowymi faktami. Południe Polski to mój dom. Beskidy to moje miejsce...
Kolejna książka, kolejna mapa, przewodnik czy zapoznany na szlaku wędrowiec, dodawał kolejną barwę do mojej układanki. Człowiek ma ten wspaniały dar malowania obrazów. To w jaki sposób chcesz to zrobić, zależy tylko od Ciebie! To jaką masz technikę to Twój wybór. Nie martw się. Możesz to robić także słowem.

Cerkiew pod wezwaniem Opieki Bogurodzicy w Chyrowej.

Nie potrafisz? A próbowałeś?

Nasz świat zamknięty w ramach rytmu codziennego. Ciężko czasami otworzyć rano powieki, a barwy są tak bardzo blade. Tak, też to czuję. Jednak im większy zgromadzisz bagaż kolorów zaczerpnięty wprost z górskich szlaków, tym prościej znaleźć w sobie siłę, żeby rano zrobić ten pierwszy krok.
Brzmi banalnie trochę. Jednak możesz być pewien jednego. Góry, one tam są nadal, a dzień żeby tam uciec chociaż na chwilę, nadejdzie...